4 kwietnia 2009

Nokia Morph

Przez przypadek znalazłam filmik przedstawiający do czego człowiekowi mogą się przydać nanotechnologie w życiu codziennym :D Prozaiczny telefon komórkowy nabiera całkiem nowego wyrazu :D Cieszyłabym się, gdyby takie technologie weszły do powszechnego użytku jeszcze za mojego życia :D



1 kwietnia 2009

Tłumaczenia Władcy Pierścieni

Tak się jakoś złożyło, że dziś na zajęciach wdałam się w dyskusję na temat Władcy Pierścieni. Muszę przyznać, że jest to jedna z moich ulubionych książek. Lubię do niej wracać (niestety z braku czasu od dawna tego nie robiłam).

Dyskusja w dużej mierze dotyczyła właśnie tłumaczeń. Zaczęło się od tego, iż zdziwiłam się wynikami rankingów, które mówią, że Władca Pierścieni jest jedną z najchętniej czytanych przez młodzież gimnazjalną książek. Pamiętałam przecież bardzo dobrze, wymówki moich młodszych znajomych, że książki tej nie przeczytają, bo jest bardzo gruba i dziwna. Jedna z koleżanek ze studiów stwierdziła, że miała podobnie, gdy pierwszy raz brała się za czytanie. Wyszło na jaw, że zaczęła swoją przygodę z Władcą od zdecydowanie niewłaściwego tłumaczenia...

Znam trzy różne tłumaczenia Władcy Pierścieni. Pierwsze, zdecydowanie najbardziej znane należy do Pani Marii Skibniewskiej. Pani Skibniewska konsultowała swoje tłumaczenie jeszcze z samym Tolkienem. Jest ono utrzymane w typowym dla Mistrza stylu, zgodnie z jego zaleceniami. Faktem jest, że ta Pani nie ustrzegła się błędów. Niekonsekwentnie spolszczyła imiona (głównie elfów; patrz: Arwena, Luthien), zastosowała kilka nazw, które nie spodobały się czytelnikom (ochrzciła Aragorna mianem Obieżyświata) czy też pierwszy tom zatytułowała Wyprawa. Nie są to jednak błędy, które by uniemożliwiały czytanie książki. Większość z nich została naprawiona w nowych wydaniach Władcy (o ile mnie pamięć nie myli są to wydania pod redakcją Marka Gumkowskiego). Jaka szkoda, że ludzie pracujący nad nowymi, poprawionymi wydaniami dopuścili do wystąpienia drobnych, niemal nieznaczących błędów pominiętych przez korektę... Znacznie obniża to wartość ich pracy. Mimo wszystko, bez względu na wydanie polecam wersję Pani Skibniewskiej.

Drugie niemal tak samo znane tłumaczenie należy do Jerzego Łozińskiego. Nie wiem co ten człowiek pił czy palił przed przystąpieniem do pracy, ale tłumaczenie to wygląda okropnie. Tekst absolutnie nie ma niczego wspólnego z jakąkolwiek poprawnością stylistyczną. Książka czyta się ciężko, opornie. Jest grubsza niż oryginał czy jakiekolwiek inne tłumaczenie. Nazwy, które zastosował Łoziński nie są nawet spolszczeniami... Wyraz krzat mający określić krasnoluda brzmi wprost idiotycznie. Wyrażenie "krzatowe kalosze" wywołuje spazmy rozpaczliwego śmiechu. Określenie Aragorna łazikiem jest żałosne, a nazwy typu Bagoszno czy kretyńskie nazwiska hobbitów wymyślone przez tego człowieka powalają idiotyzmem na kolana. Czasami mam wrażenie, że Łoziński wziął przetłumaczoną wersję Pani Skibniewskiej i przerobił ją na swoje... Jego tłumaczenie nawet nie stało na półce koło oryginału... Wydawcy, by w ogóle na tym zarabiać wprowadzali już wielokrotnie poprawki (mimo sprzeciwów tłumacza), które moim zdaniem wcale nie podniosły wartości książki.

Trzecie tłumaczenie należy do Państwa Marii i Cezarego Frąców. Styczność z nim miałam krótką, więc nie jestem w stanie powiedzieć czegoś więcej. Wiem, że przekład jest poprawny. Język nieco współcześniejszy niż ten użyty przez Panią Skibniewską i jak sądzę łatwiejszy w odbiorze. To tłumaczenie ani mnie ziębi, ani grzeje. Nie mam o nim zdania. Musiałabym przeczytać tak jak obie poprzednie wersje. Póki co nie mam takiej możliwości.

Jak widać o tłumaczeniu Łozińskiego mam bardzo niskie mniemanie. Starałam się przeczytać jego wersję, ale mój mózg nie jest w stanie przyjąć na raz takiej dawki bredni. Skończyło się na wmuszaniu w siebie kolejnych zdań, by w końcu polec. Dlatego zupełnie nie rozumiem zwolenników tego tłumaczenia... Łoziński (tak nazywam jego przekład, mocno upraszczając całą sprawę) nie nadaje się do czytania. Dlatego drogi czytelniku, jeśli kiedykolwiek chciałeś przeczytać Władcę Pierścieni, ale nie jesteś w stanie czytać, sprawdź tłumaczenie. Jeśli to Łoziński wywal natychmiast. Sięgnij po którekolwiek z pozostałych dwóch tłumaczeń (polecam jednak przekład Pani Skibniewskiej). Jeśli wciąż uważasz, że lektura jest dla Ciebie zbyt trudna, ochłoń, odpocznij. Nikt nie będzie Ciebie przecież gonił. Sięgnij po tę książkę za rok lub dwa. Ja tak zrobiłam i nie żałuję (a przyznaję, że napaliłam się na Władcę Pierścieni już jako dziewięcio- czy dziesięcioletni berbeć XD Miałam drugie, tym razem udane, podejście dwa lata później :D)

Na zakończenie dla porównania wiersz z początku książki w oryginale, w przekładzie Skibniewskiej, Łozińskiego i Frąców:
oryginał

Three Rings for the Elven-kings under the sky,
Seven for the Dwarf-lords in their halls of stone,
Nine for Mortal Men doomed to die,
One for the Dark Lord on his dark throne
In the Land of Mordor where the Shadows lie.
One Ring to rule them all, One Ring to find them,
One Ring to bring them all and in the darkness bind them
In the Land of Mordor where the Shadows lie.


tłumaczenie Marii Skibniewskiej

"Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden by wszystkimi rządzić, Jeden by wszystkie odnaleźć,
Jeden by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie".


tłumaczenie Jerzy Łoziński

"Trzy Pierścienie elfowym władcom szlachetnego miana,
Siedem krzatów monarchom w kamiennych sal koronie,
Dziewięć ludzkim istotom, którym śmierć pisana,
Jeden dla Władcy Ciemności, co trwa na mrocznym tronie
W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana.
Ten Jedyny, by rządzić wszystkimi, ten Jedyny, by wszystkie odnaleźć,
Ten Jedyny, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami
W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana".


tłumaczenie Marii i Czarego Frąców

"Trzy pierścienie dla królów elfickich pod niebem jasnym,
Siedem dla krasnoludzkich władców we dworach kamiennych.
Dziewięć dla ludzi, którym śmierć jest sądzona,
Jeden - Czarnemu Władcy na czarnym tronie
W Mordorze, ziemi, gdzie Ciemność zaległa.
Jeden, by nimi władać, Jeden, by je odnaleźć.
Jeden, by je zgromadzić i wszystkie skrępować
W Mordorze, ziemi, gdzie Ciemność zaległa".

Dla zainteresowanych jeszcze próbka tłumaczeń (już bez porównywania z oryginałem):
Maria Skibniewska

"Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wydać szczególnie wspaniałe przyjęcie - w całym Hobbitonie poszły w ruch języki i zapanowało wielkie podniecenie.
Bilbo był wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowił w Shire przedmiot powszechnego zainteresowania od sześćdziesięciu lat, to jest od czasu swojego zagadkowego zniknięcia i niespodzieanego powrotu. O bogactwach, które przywiózł z podóży, opowiadano w okolicy legendy i ogól wierzył - wbrew słowom miejscowych starców - że pod Pogórkiem w Bag End ciągną się podziemia, wypełnione skarbami. "


Jerzy Łoziński

"Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę dla uświetnienia swoich sto jedenastych urodzin, w Hobbitowie zapanowały wielki gwar i podniecenie.
Bilbo, osoba bardzo bogata i wybitna, cieszył się we Włości niesłabnącą sławą od sześćdziesięciu lat, kiedy to znienacka zniknął, a potem równie nieoczekiwanie się pojawił. Bogactwa, jakie przywiózł, obrosły legendą i panowała powszechna opinia, że bez względu na to, co mówiłby sam Bilbo, wzgórze w Bagosznie podziurawione jest tunelami pełnymi skarbów."


Maria i Cezary Frąc

"Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End ogłosił, że wkrótce uczci swe sto jedenaste urodziny szczególnie wystawnym przyjęciem, w całym Hobbitonie zawrzało od plotek i zapanowało powszechne podekscytowanie.
Bilbo był osobą nad wyraz bogatą, nad wyraz niezwykłą i od sześćdziesięciu lat, czyli od czasów zdumiewającego zniknięcia i jeszcze bardziej zdumiewającego powrotu, wzbudzał głębokie zainteresowanie całego Shire. O bogactwach, które przywiózł ze swoich wojaży, opowiadano legendy i wbrew temu, co mówili starsi mieszkańcy, większość obywateli żywiła przekonanie, że wzgórze w Bag End pocięte jest tunelami pełnymi nieprzebranych skarbów."

BTW wierszy państwo Frącowie nie tłumaczyli, dlatego jest to ta słabsza część ich przekładu. Sam Łoziński, wielokrotnie poprawiany utracił większość zgrzytów typu krzaty i Bagosze. Został koszmarny styl. W poprawionych wydaniach jego przekładu wiersze też tłumaczył kto inny.


EDIT 5.07.2011: Pisząc tego posta zamieściłam niewłaściwy wiersz przekonana, że wstawiam ten tłumaczony przez Łozińskiego. Teraz jest już ten z pierwszego wydania, właściwy, za co dziękuję anonimowemu czytelnikowi, który zostawił komentarz 5 lipca 2011. Pozdrawiam i ku pamięci zostawiam tu wiersz, który był w poście pierwotnie:
"Dla elfich władców pod niebem jasnym Trzy są Pierścienie,
Dla krasnoludzkich podziemnych królów Pierścieni Siedem,
Dziewięć dla ludzi - tych ostatecznym śmierć przeznaczeniem,
Dla Władcy mroku na czarnym tronie jest Pierścień Jeden
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie.
Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, czarem je opętać,
Pierścień jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie".