Firma Maxis znana z takich gier jak SimCity, The Sims czy The Urbz niedawno wypuściła nową grę. Mowa oczywiście o Spore reklamowanych słowami, iż umożliwia graczom budowanie wszechświata niemal od zera. Czy tak jest w istocie? Cóż, to chyba zależy od konkretnych oczekiwań i interpretacji powyższych słów.
Gra wygląda ładnie, grafika utrzymana jest w bajkowych, żywych kolorach. Taka jej specyfika, choć zwykłe określenie "ładnie" wydaje się w dzisiejszych czasach dość lakoniczne. Tak naprawdę nie ma to jednak znaczenia. Własnoręczne dbanie o ewolucję, a potem dalszy rozwój podlegającego nam organizmu wydaje się spychać pozostałe cechy gry na ubocze. Niestety jak to bywało już wcześniej w przypadku różnych gier martwi trochę fakt iż pewne rozwiązania są nieco naciągane... Niby wszystko jest ok, ale twórcy wbrew zapewnieniom pozwolili na występowanie różnorakich absurdów (np. samochód by jeździć nie potrzebuje kół. Wystarczy mu nadwozie zapewniające parametr Szybkość). Gra pod pewnymi względami przypomina The Sims i SimCity. Na szczęście dla mnie nie na tyle by mnie do tej gry zniechęcić XD
Cała gra podzielona jest na pięć różniących się od siebie etapów. Pierwszy z nich to faza Komórki. Typowa gra arcade, gdzie pływamy prostym organizmem zbierając przy tym unoszące się w wodzie pożywienie, polując czy też walcząc z innymi organizmami by nie dać się zjeść. Ewoluujemy, rośniemy, a całość kończy się naszym wyjściem na ląd (po drodze widzimy szczątki istot, którym wyjście na ląd niestety się nie udało). Grając w ten etap nie można się nie uśmiechnąć na widok śmiesznej, maleńkiej istotki, której życiem przyjdzie nam kierować.
Druga jest faza Stwora przypominająca najbardziej prostego cRPG. Już będąc na lądzie nasz stworek zbiera się w stado. By zapewnić sobie prawidłowy rozwój trzeba zawiązywać sojusze z innymi stadami, bądź też wręcz przeciwnie, tępić je. Nasz stworek poznaje różne zachowania społeczne (te mniej społeczne też :P), uczy się pracować w grupie, nabywa doświadczeń niezbędnych by wspiąć się wyżej na drabinie ewolucji. Ważnym elementem jest rozwój mózgu XD Gdy osiągnie on odpowiednią wielkość możemy wkroczyć w kolejną fazę, albo jeszcze przez chwilę podlegać dalszym zmianom ewolucyjnym.
Kolejna jest faza Plemienia. Po osiągnięciu maksymalnej wielkości mózgu nasz stwór uczy się rozpalać ogień i posługiwać się narzędziami (towarzyszy temu zjawisku zabawna animacja). Kończy się budowanie gniazd, a zaczyna budowa prymitywnych chat. Nasze stworki zaczynają się ubierać (my decydujemy o ich prymitywnej odzieży). Chodzą na polowania, mogą też oswoić i udomowić stojące niżej w ewolucji bestie. Etap ten przypomina grę Populous i szczerze mówiąc mnie nie przypadł do gustu, ale znalazłam tu kilka zabawnych elementów, które mogłyby mnie zainteresować.
Faza Cywilizacji to już rozwój na dużą skalę. Gra najbardziej przypomina Civilization Cida Meiera. Decydujemy tym razem o pojazdach, budynkach etc. Ponoć to tutaj najwięcej jest rzucających się w oczy przegięć (np. ten pojazd kołowy bez kół). Osobiście zaledwie ją widziałam. Nie miałam z nią większej styczności, bo tego typu gry mnie nudzą. Cóż, de gustibus non est disputandum...
Faza Kosmiczna wśród wielu wzbudzała najwięcej emocji. Wielu twierdzi, że dopiero tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Po wybudowaniu latającego talerza wznosimy się w kosmos by odkrywać nowe światy. Zdobywamy umiejętności pozwalające nam np. na przystosowanie niegościnnej planety dla naszych stworków. Poza tym o krok naprzód posuwa się też zagadnienie nawiązywania sojuszy etc. Teraz zjednujemy sobie (bądź nie ;P) mieszkańców całych planet. Tę fazę również tylko widziałam. Wg mnie nie tak nudna jak poprzednia, ale nie należy ona do moich ulubionych.
Przyznam się szczerze, że najbardziej do gustu przypadły mi dwie pierwsze fazy. Następne zaczynają przypominać RTS-a, a to średnia rozrywka dla mnie. Ogólnie gra jest przyjemna w odbiorze. Chętnie ją sobie sprawię, by umilić sobie czas w długie zimowe wieczory, ale... Dopiero gdy zejdzie trochę z ceny XD Około 120 zł za taką grę to stanowczo zbyt dużo jak na stan mojego portfela. Aż takich pieniędzy ona warta nie jest... Cóż, jeśli za całą Sagę Baldur's Gate byłam skłonna lata temu zapłacić ok. 80 zł, a za Diablo 2 + D2:LoD około 50 zł, to za Spore nie dam więcej jak 30 zł. Swoją drogą ubawiłam się widząc, że gra kosztuje więcej niż Wiedźmin...